Poczet obietnic finansowych Nawrockiego. Jakie szanse na wprowadzenie?
Karol Nawrocki podczas kampanii prezydenckiej złożył kilka konkretnych propozycji, których realizacja wyraźnie wpłynęłaby na zasobność naszych portfeli. Co obiecał prezydent elekt, kiedy zacznie spełniać zapowiedzi i jakie są faktyczne szanse na wprowadzenie ich w życie?
2025-06-02, 12:33
- Karol Nawrocki wygrał wybory prezydenckie w 2025 roku z poparciem 50,89 procent
- Jego kluczowe obietnice skupiały się na obniżeniu podatków (VAT, PIT, zyski kapitałowe) oraz redukcji rachunków za prąd
- Realizacja programu napotyka na poważne przeszkody: wysokie koszty dla budżetu, brak wystarczających źródeł finansowania oraz niekorzystny dla PiS układ sił politycznych w Sejmie i Senacie
Karol Nawrocki ma rozpocząć swoje urzędowanie od złożenia w Sejmie pakietu kluczowych ustaw podatkowych już 6 sierpnia 2025 roku, czyli pierwszego dnia po zaprzysiężeniu. Ten symboliczny gest miał podkreślić determinację prezydenta elekta do szybkiego wdrożenia obniżek podatków i pozostawienia "więcej pieniędzy w kieszeniach Polaków". Wśród tych priorytetowych projektów miały znaleźć się propozycje dotyczące podatku VAT, PIT oraz likwidacji podatku Belki. Realizacja tych obietnic od razu napotyka jednak na fundamentalne wyzwania, związane z wysokimi kosztami dla finansów publicznych oraz faktem, że ugrupowanie popierające prezydenta nie dysponuje większością w parlamencie.
Obietnica obniżki podatków. VAT, PIT, podatek Belki
Jedną z obietnic "na pierwszy dzień urzędowania" było obniżenie podstawowej stawki podatku od towarów i usług (VAT) z 23 procent do 22 propozycja. Ta propozycja zakładała zmniejszenie głównej stawki VAT o jeden punkt procentowy. Z perspektywy obywateli zmiana ta mogłaby teoretycznie przynieść obniżenie cen towarów i usług, co zwiększyłoby realną siłę nabywczą ich portfeli. Jednakże, jak wskazują eksperci i doświadczenia z przeszłości, nie ma gwarancji, że przedsiębiorcy w całości przeniosą tę obniżkę na niższe ceny detaliczne, przez co korzyści dla konsumentów mogą być rozproszone i słabo odczuwalne w stosunku do poniesionych kosztów.
Dla budżetu państwa, który w dużym stopniu opiera się na wpływach z VAT, roczny koszt tej obniżki szacowany jest na kilkanaście miliardów złotych, przy ostrożnych prognozach na poziomie co najmniej 10-15 mld zł rocznie. Proponowane przez Nawrockiego źródła finansowania, takie jak uszczelnienie systemu podatkowego czy oszczędności z rezygnacji z Zielonego Ładu, zdaniem ekspertów są niewystarczające w obliczu tak dużych ubytków.
Szanse na szybką realizację tej obietnicy są bardzo małe ze względu na jej wysoki koszt i brak większości w parlamencie. Nawet złożenie projektu 6 sierpnia nie gwarantuje jego uchwalenia; proces legislacyjny zajmuje czas.
REKLAMA
W ramach zapowiedzianego na 6 sierpnia 2025 roku pakietu "niższych i prorodzinnych podatków" znalazła się propozycja podwyższenia drugiego progu dochodowego w podatku PIT z obecnych 120 tys. zł do 140 tys. zł rocznie. Zmiana ta oznaczałaby, że dochody w przedziale od 120 tys. zł do 140 tys. zł rocznie byłyby opodatkowane niższą, 12-procentową stawką PIT na tę część dochodów, zamiast obecnych 32 procent.
Propozycja ta, będąca częścią szerszej reformy PIT, przyniosłaby korzyści głównie grupie osób zarabiających relatywnie dużo. Według analiz Centrum Analiz Ekonomicznych CenEA, najzamożniejsze 10 procent gospodarstw domowych bez dzieci mogłoby zyskać średnio około 580 zł miesięcznie. Cały pakiet zmian w PIT (wraz z PIT 0 procent dla rodzin i ulgami dla przedsiębiorców) został oszacowany przez CenEA na łączny roczny koszt dla budżetu państwa wynoszący 19,1 mld zł.
Podobnie jak w przypadku obniżki VAT, brak wskazania konkretnych, wystarczających źródeł pokrycia tych kosztów oraz niekorzystny układ sił politycznych w Sejmie czynią szybką realizację tej obietnicy mało prawdopodobną. Projekty ustaw prezydenckich mogą zostać odrzucone przez większość sejmową.
Zerowy podatek dla rodzin 2+2. Konkret czy mrzonka?
Kolejnym filarem pakietu podatkowego na 6 sierpnia 2025 roku ma być wprowadzenie PIT 0 procent dla rodzin z dwojgiem i więcej dzieci. Szczegółowe założenie przewidywało całkowite zwolnienie z podatku dochodowego od osób fizycznych do kwoty 140 tys. zł dochodu rocznie dla każdego z rodziców spełniających kryteria (wychowujących co najmniej dwoje dzieci małoletnich, niepełnosprawnych lub uczących się do 25. roku życia). Obietnica ta, skierowana bezpośrednio do rodzin wielodzietnych, jest najbardziej kosztowną częścią proponowanej reformy PIT.
REKLAMA
Według CenEA jej koszt dla budżetu państwa to aż 15,9 mld zł rocznie z łącznego kosztu pakietu PIT wynoszącego 19,1 mld zł. Analizy eksperckie wskazują, że korzyści z PIT 0 procent dla rodzin z dziećmi byłyby skrajnie nierównomierne – najbogatsze 10% rodzin z dziećmi mogłoby zyskać średnio 1080 zł miesięcznie, podczas gdy najuboższe 10 procent analogicznych rodzin zaledwie około 6 zł miesięcznie. Takie rozłożenie korzyści podważa społeczną efektywność propozycji i może pogłębiać nierówności.
Brak przekonujących źródeł finansowania i silna opozycja parlamentarna sprawiają, że szanse na uchwalenie tej ustawy w bliskiej perspektywie są minimalne.
Pakiet ustaw zapowiedzianych na 6 sierpnia 2025 roku uzupełnia propozycja likwidacji podatku od zysków kapitałowych (tzw. podatku Belki) do progu 140 tys. zł dochodu z tego tytułu rocznie. Propozycja ta zakładała zniesienie 19-procentowego podatku pobieranego od dochodów z lokat, akcji czy innych inwestycji finansowych, o ile roczny zysk z kapitałów nie przekroczyłby 140 tys. zł.
Głównymi beneficjentami tej zmiany byliby osoby posiadające znaczne oszczędności i aktywnie inwestujące, czyli statystycznie grupy zamożniejsze. Choć zmiana ta mogłaby potencjalnie stymulować krajowe oszczędności i inwestycje, oznaczałaby również kolejny ubytek dochodów budżetowych, szacowany na kilka miliardów złotych rocznie (np. 3-5 mld zł). Postrzegana jako faworyzująca dochody z kapitału nad dochodami z pracy, propozycja ta wpisuje się w szerszy wzorzec korzyści dla zamożniejszych grup.
REKLAMA
Podobnie jak pozostałe propozycje z pakietu "pierwszego dnia", brak jasnych źródeł finansowania i kontekst polityczny (mniejszość prezydencka w parlamencie) sprawiają, że jej uchwalenie jest wysoce niepewne.
Obniżenie rachunków za prąd o 33 procent. Obietnice Nawrockiego
Jedną z najbardziej wyrazistych obietnic złożonych przez Karola Nawrockiego było zobowiązanie do obniżenia rachunków za prąd o 33 procent. Jej realizacja ma bezpośrednio wpłynąć na koszty energii dla gospodarstw domowych i przedsiębiorstw.
Proponowany mechanizm opierał się m.in. na zmianie przeznaczenia funduszy z zielonych certyfikatów (obecnie wspierających OZE) na bezpośrednie pokrycie rachunków, intensyfikacji wykorzystania polskiego węgla jako "taniej energii" oraz odrzuceniu założeń Europejskiego Zielonego Ładu i systemu ETS. Realizacja tej obietnicy jest niezwykle ambitna i obarczona znacznymi ryzykami.
Przekierowanie funduszy z OZE mogłoby zahamować ich rozwój, a oparcie na węglu stoi w sprzeczności z polityką klimatyczną UE, generując potencjalne koszty (np. opłaty ETS, jeśli Polska by w nim pozostała, lub koszty polityczne wyjścia). Odrzucenie Zielonego Ładu, choć zapowiadane jako źródło oszczędności, wiązałoby się z ryzykiem utraty znacznych środków unijnych na transformację energetyczną. Szacunkowe koszty ewentualnego subsydiowania cen energii na taką skalę byłyby ogromne, potencjalnie liczone w dziesiątkach miliardów złotych rocznie, a źródła ich finansowania są niejasne.
REKLAMA
Wobec tych wyzwań fiskalnych i sprzeczności z polityką unijną, szanse na pełną realizację tej obietnicy są znikome.
Proste podatki dla firm. Jeden przelew najbardziej prawdopodobny
Inne obietnice to pakiet "Proste podatki dla firm", obejmujący m.in. ulgi prorodzinne dla przedsiębiorców, "proinwestycyjny podatek od nieruchomości" oraz uproszczenie rozliczeń poprzez "jeden przelew" PIT, ZUS i składki zdrowotnej. Zmiany te miałyby na celu zmniejszenie obciążeń biurokratycznych i wsparcie firm. Ulgi prorodzinne dla przedsiębiorców są częścią szacowanego na 19,1 mld zł pakietu zmian w PIT. Szczegóły "proinwestycyjnego podatku od nieruchomości" nie zostały doprecyzowane.
Postulat "jednego przelewu" byłby uproszczeniem administracyjnym, które pojawiało się już wcześniej w debacie publicznej. Chociaż ogólny koszt wsparcia przedsiębiorców w ramach PIT jest częścią wyliczeń CenEA, konkretne koszty pozostałych elementów są mniej jasne. Proponowane źródła finansowania są te same ogólne hasła, co dla innych obietnic.
W warunkach kohabitacji i braku większości, szanse na uchwalenie całego pakietu są niewielkie, choć mniej kosztowne i bardziej techniczne uproszczenia, jak "jeden przelew", mogłyby mieć teoretycznie większe szanse na ponadpartyjne poparcie.
REKLAMA
Karol Nawrocki zapowiedział również dążenie do konstytucyjnej ochrony przed wprowadzeniem podatku katastralnego od mieszkań i domów oraz podatku od spadków. Jest to odpowiedź na obawy części społeczeństwa przed potencjalnym obciążeniem nieruchomości. Wprowadzenie takich zapisów do Konstytucji RP ograniczyłoby elastyczność przyszłej polityki fiskalnej państwa.
Z perspektywy budżetu państwa, nie wprowadzenie tych podatków oznacza brak potencjalnych przyszłych dochodów, ale nie generuje bezpośredniego kosztu. Szansa na wpisanie tego do Konstytucji jest bardzo mała, ponieważ zmiana ustawy zasadniczej wymaga szerokiego porozumienia politycznego (kwalifikowanych większości w Sejmie i Senacie), którego w obecnym układzie sił brakuje.
Waloryzacja emerytur minimum 150 zł. Co z obietnicą dla seniorów?
Ostatnią z obietnic jest gwarancja waloryzacji emerytur i rent o minimum 150 zł oraz zapewnienie, że wzrost świadczeń będzie zawsze wyższy od wskaźnika inflacji. Celem było zabezpieczenie siły nabywczej świadczeń emerytalnych i rentowych, zwłaszcza w okresach wzrostu cen. Koszt tej propozycji dla budżetu zależałby od liczby świadczeniobiorców oraz aktualnego i prognozowanego poziomu inflacji.
Gwarancja minimalnej kwotowej podwyżki (150 zł) mogłaby być bardziej kosztowna niż czysto procentowa waloryzacja, szczególnie przy niskiej inflacji. Choć szacunkowy koszt to potencjalnie kilka miliardów złotych ponad standardową waloryzację, ta obietnica jest mniej kontrowersyjna niż szerokie cięcia podatkowe i dotyczy dużej grupy wyborców.
REKLAMA
Mimo to, w kontekście ogólnych problemów z finansowaniem programu i trudnych relacji z rządem i większością parlamentarną, realizacja jej w deklarowanym kształcie nie jest pewna, choć potencjalnie ma nieco większe szanse na wypracowanie kompromisu niż radykalne reformy podatkowe.
Łączny, szacowany minimalny koszt realizacji jedynie tych najbardziej konkretnych obietnic (reforma PIT, obniżka VAT, likwidacja podatku Belki), nawet bez uwzględnienia potencjalnie ogromnych kosztów subsydiowania cen energii, to dziesiątki miliardów złotych rocznie. Ostrożne szacunki mówią o sumie rzędu 32-39 mld zł rocznie, a wliczając potencjalne wydatki na energię, kwota ta mogłaby znacznie przekroczyć 50 mld zł. W obliczu tak znaczących obciążeń, proponowane przez Karola Nawrockiego źródła finansowania wydają się dalece niewystarczające i mało konkretne. Realizacja programu musiałaby prowadzić do znacznego wzrostu deficytu budżetowego i długu publicznego, co zdaniem ekspertów grozi destabilizacją finansów publicznych.
Czytaj także:
- Ile zarabia prezydent? O takie zarobki walczą Trzaskowski z Nawrockim
- Kolejny wpis Andrzeja Dudy po wyborach. Tym razem wspomniał też o Trzaskowskim
- Takie plany ma Nawrocki na "pierwszy dzień urzędowania". Uda mu się?
Źródło: CenEA/Polskie Radio 24/MT
REKLAMA